
Jak joga mnie przemieniła?
Zmiana życiowego kursu
Kurs życia jednostki może zostać zmieniony przez błysk przeznaczenia, którym są skumulowane działania i reakcje z przeszłych żywotów, mające wpływ na obecne życie. Należy akceptować wyzwania, gdy przeznaczenie uderza jak błyskawica. Skutki mogą być widoczne natychmiast w niektórych przypadkach, podczas gdy w innych mogą wymagać dziesięcioleci uporczywych i cierpliwych wysiłków. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy. Samo przeznaczenie nie otworzy bram szczęścia i nie uczyni kogoś odnoszącym sukcesy w życiu. Niezłomne i wytrwałe dążenie jest również niezbędne do ukształtowania jednostki. Uważam się za jednego z miliona, który uległ wołaniu tego błysku przeznaczenia. Trzymałem się tego wezwania z wiarą, nawet gdy niepowodzenia przynosiły mi rozpacz, upokorzenie i cierpienie. Dążyłem do swojego przeznaczenia z niepokojącą determinacją, akceptując, że te porażki mogą być krokiem w kierunku sukcesu. Cieszę się, że moje wysiłki zaowocowały po 35 latach. Można to nazwać losem czy przeznaczeniem lub łaską Boga! Wiara i niestrudzone wysiłki uświadomiły mi, że celem mojego życia było wykorzystanie go dla dobra społeczeństwa i świata. Mimo że jest mi wstyd mówić lub pisać o sobie, postanowiłem odłożyć na bok moją fałszywą skromność i opowiedzieć, jak moje zainteresowanie jogą nabrało rozpędu i jak mnie przemieniło. Jak, z nowym światłem, przyciągnąłem ludzi do jogi i uczyniłem ją popularną. Myślę, że ta narracja o moim wczesnym życiu może pomóc moim uczniom, których los przywiódł do mnie, w budowaniu odwagi i siły w ich praktykach.
Moje narodziny
Urodziłem się w wiosce Belur w stanie Karnataka, w Indiach, w niedzielę 14 grudnia 1918 roku o 3 rano, podczas epidemii grypy z 1918 roku. Moja matka była w objęciach grypy, a moje przetrwanie wydawało się mało prawdopodobne, ale Bóg uratował nas oboje. Wyglądałem na chorego, miałem cienkie ramiona i nogi, wystający brzuch i ciężką głowę. Mój wygląd nie był zachęcający.
Wczesne dzieciństwo
Moje zdrowie zaczęło stopniowo pogarszać się z powodu ataków malarii, tyfusu, a lekarze podejrzewali, że mam gruźlicę płuc. Wówczas nie było skutecznych lekarstw na te choroby i często stawałem w obliczu śmierci. Stałem się ciężarem nie tylko dla siebie, ale i dla moich rodziców. Mój ojciec zmarł, gdy miałem zaledwie dziewięć lat, a jego nieobecność stworzyła pustkę w naszej rodzinie. Nikt w naszym domu nie potrafił pokierować mnie w drodze do zdrowia. Moje nauczanie powodowało problemy, zmuszony do leżenia w łóżku nie mogłem chodzić do szkoły. Stałem się "uczniem z tyłu" i ledwo udawało mi się zdobywać minimalne oceny. Władze promowały mnie do wyższej klasy, mając nadzieję, że w przyszłym roku wypadnę lepiej. Nauka stała się monotonna i uciążliwa.
"Błysk przeznaczenia"
Moje życie odmieniło się na lepsze w marcu 1934 roku. Mój guru, Sri T. Krishnamacharya, był również moim szwagrem, ponieważ był mężem mojej starszej siostry. Przed małżeństwem przebywał w Varanasi, gdzie studiował różne darshany. Następnie udał się do Nepalu, aby nauczyć się jogi od wielkiego mistrza, Sri Ramamohana Brahmachariego. Po powrocie do swojego rodzinnego miasta w Karnataka, prowadził seminaria na temat jogi w różnych miejscach. Maharaja Mysore, nieodżałowany Krishna Raja Wodeyar Bahadur IV, usłyszał o moim guru. Otworzył i patronował jogashala (szala = szkoła) w pałacu Jagamohan w Mysore. Maharaja wysyłał mojego guru do różnych miejsc, aby propagował jogę. W 1934 roku wysłał go z jego uczniami na wizytę do Kaivalyadham w Lonavala i Bombaju. Po drodze zatrzymał się w Bangalore (gdzie mieszkałem) i zapytał mnie, czy zechcę zostać z moją siostrą w Mysore, dopóki nie wróci z Bombaju. Słyszałem o pałacach i bujnych ogrodach miasta Mysore, ale nigdy nie miałem okazji ich zobaczyć. Zgodziłem się chętnie na jego propozycję, a on kupił mi bilet do Mysore. To był "błysk przeznaczenia", który zmienił kurs mojego życia. Poprosiłem szwagra o pozwolenie, by wrócić do Bangalore, gdy wróci z Bombaju. Zasugerował mi, abym uczęszczał do szkoły średniej w Mysore i nauczył się kilku asan dla poprawy zdrowia, zamiast wracać do domu. Byłem skuszony, aby zgodzić się na jego propozycję, by zostać w Mysore i uczęszczać do lokalnej szkoły, ponieważ nigdy wcześniej nie doświadczyłem dobrego zdrowia. Rozpoczął również naukę kilku asan, aby poprawić moje zdrowie. Zaczynałem nazywać go "Guruji", gdyż zaszczepił we mnie ziarno jogi.
Moje pierwsze zetknięcie z jogą
Moje ciało było bardzo sztywne, ponieważ przez wiele lat byłem przykuty do łóżka. Moje ręce ledwo sięgały moich kolan, gdy się schylałem. Wątpiłem, czy joga przyniesie mi jakieś korzyści, gdyż moje ciało nie reagowało, choć bardzo się starałem. Spędziłem z moim guru dwa lata. Na początku nie wykazywał szczególnego zainteresowania nauczeniem mnie, prawdopodobnie z powodu mojego słabego ciała. Skupił swoją uwagę na mnie, gdy jeden z jego najstarszych uczniów opuścił go na zawsze, po roku mojego zostania. Kazał mi praktykować jogę dwa razy dziennie, zgodnie z jego żądaniem. Był bardzo surowy, co wzbudziło we mnie kompleks strachu. Miałem silne bóle, zmęczenie i cierpienie z powodu tej intensywnej praktyki. Okoliczności zmusiły mnie do posłuszeństwa wobec mojego guru. Nie zwróciłem się do jogi jako do zawodu, ponieważ nie urodziłem się w rodzinie joginów, świętych ani filozofów. Uważam teraz, że było to raczej szczęście, że to joga mnie prześladowała, chociaż byłem na nią obojętny.
Moje pierwsze doświadczenie w nauczaniu
W 1936 roku Maharaja Mysore wysłał mojego guru wraz z kilkoma swoimi uczniami, w tym mnie, w trasę wykładowo-demonstracyjną po północnej Karnataka. Wiele osób, w tym kobiety, poprosiło nas o naukę. W tamtych czasach kobiety były bardzo nieśmiałe, aby praktykować jogę w obecności starszych mężczyzn. Mój guru poprosił mnie o prowadzenie zajęć dla tych kobiet, jako że byłem najmłodszy w grupie. Z chęcią zaakceptowały mnie jako nauczyciela. Tak więc, guru zasadził we mnie ziarenko nauczania, które teraz zrosło w potężne drzewo rozprzestrzeniające swoje gałęzie na wszystkich pięciu kontynentach. Zaczynałem dostawać wiele ofert nauczania jogi. Nauczanie wymagało doświadczenia, ale ja byłem nowicjuszem w jodze. Moje ograniczone praktyki i doświadczenia powstrzymywały mnie od odwagi. Byłem zdenerwowany, by podjąć odpowiedzialność, ale moja myśl mówiła: "Dlaczego nie miałbym spróbować?" Skromnie zgodziłem się uczyć z obawą w sercu. Ta skromność zmusiła mnie do coraz intensywniejszej praktyki, aby zdobyć doświadczenia. Zainteresowanie jogą nie pojawiło się z miłości do jogi, ale dla zarobku.
Jak Pune stało się moim domem
W 1937 roku Deccan Gymkhana Club w Pune napisał do mojego guru, prosząc o wysłanie nauczyciela jogi na sześć miesięcy. Guruji bardzo zależało, aby ktoś pojechał i uczył. Żaden z uczniów mojego guru nie chciał przyjąć tej oferty. Wszyscy jego uczniowie, oprócz mnie, pochodzili z Mysore Sanskrit Pathshala. Tylko ja uczęszczałem do szkoły, która uczyła angielskiego. Nakazał mi pójść i uczyć w Pune, ponieważ znałem trochę angielski. Zgodziłem się, ponieważ szukałem wolności od więzów. Spotkałem członków klubu, którzy poprosili mnie o nauczanie w różnych szkołach, uczelniach i centrach wychowania fizycznego. Byłem zachwycony, mogąc uczyć jogi w college'u, mimo że nawet nie ukończyłem szkoły.
Moje ograniczenia
Odpowiedzialność nauczenia była zbyt wielka jak na mój wiek; ci, którzy przychodzili na zajęcia, byli starsi, większej postury i bardzo wyrafinowani. Pierwsze upokorzenie, którego doświadczyłem, miało miejsce, gdy studenci college'u śmiali się ze mnie i patrzyli na moją sylwetkę z sarkazmem. Ich zachowanie sprawiło, że musiałem zmierzyć się z odwagą i zaakceptować wyzwanie. Kolejną moją słabością był język. Nie byłem dobry ani w angielskim, ani w moim własnym języku ojczystym, o języku lokalnym, marathi, nie mówiąc już. Co więcej, nie miałem teoretycznej wiedzy ani praktycznych doświadczeń. Guruji nie wyjaśniał mi zasad ani subtelności jogi, mimo że ją praktykowałem. Zostałem zmuszony, by nazywać siebie nauczycielem jogi, mimo że nie miałem żadnych kwalifikacji. Były tylko dwa sposoby, aby przezwyciężyć te ograniczenia: zdobyć drugorzędną wiedzę z książek lub intensywnie ćwiczyć z determinacją, aby zdobyć wiedzę pierwszoosobową poprzez subiektywne doświadczenia. Wybrałem to drugie i rozpocząłem praktykę przez 10 godzin dziennie, aby opanować to, co nieco nauczyłem się od mojego guru. Wkrótce władze akademickie doceniły moją pracę, a moja umowa została przedłużona na trzy lata. Następnie kontynuowałem nauczanie niezależnie. Intensywne wysiłki, które włożyłem, przyczyniły się do poprawy mojego zdrowia, a moje nauczanie pozwoliło mi zarobić na życie. Zajęło mi wiele lat praktyki, aby zdobyć kontrolę nad moim ciałem. Powoli osiągnąłem stabilność psychiczną, a moje podejście do problemów życia stało się bardziej duchowe. Przyznaję, że na początku nie mogłem pojąć rozległej sztuki i nauki jogi, ale dzięki oddanym wysiłkom moja wiedza wzrosła. Potrzebowałem lat cierpliwości i ciężkiej pracy, aby przyciągnąć ludzi z wszystkich środowisk do jogi. Nie potrafię słowami wyrazić cierpienia, które przeszedłem.
Trudności podczas praktyki
Moje intensywne ćwiczenia sprawiały mi ogromne cierpienie - ciała, nerwów, umysłu i duszy. Byłem miotany z jednej strony na drugą. Czasami ciało, a innym razem umysł odmawiały współpracy, zmieniając się na przemian. Mój duch niepokoił się. Moje energie były wyczerpane, a ja czułem się psychicznie zmęczony. Wewnętrzne ja stawało się niespokojne, jeśli nie starałem się, a porażka wprowadzała przygnębienie, gdy próbowałem. Wyczerpanie często prowadziło mnie do punktu załamania. Nie mogłem jeść ani pić z wygodą. Sen był prawie niemożliwy, ponieważ moje ciało i umysł były niespokojne z bólem i porażką. Przygnębienie i wątpliwości mnie dręczyły, chociaż nadal praktykowałem jogę przez wiele lat. Mój umysł nie znalazł ukojenia, poza nowym wysiłkiem. Każdy dzień był męką, ale łaska Boga zmuszała mnie do podjęcia jeszcze jednej próby po każdej porażce. Popełniłem ogromne błędy, ponieważ nie miałem kierownictwa, ale nauczyłem się rozróżniania dzięki obserwowaniu własnych błędów. Musiałem przeżyć bez jedzenia przez dni, gdy okoliczności zmusiły mnie do życia na własną rękę. Często żyłem tylko na filiżance herbaty. Mój wewnętrzny płomień nieustannie namawiał mnie do kontynuacji codziennej praktyki z żalem i zapałem. Powoli zaczynałem czuć, że moje ciało staje się silniejsze, a mój umysł stabilniejszy. Tylko w 1946 roku zrodziło się we mnie wrodzone zainteresowanie, chociaż jogę zacząłem praktykować w 1934 roku.
Moja transformacja dzięki błogosławieństwu Pana
Moje nagłe zainteresowanie jogą wynikło z wizji naszego rodzinnym bóstwa, Pana Wenkateshwary (znanego powszechnie jako Balaji), który uśmiechnął się do mnie i pobłogosławił mnie w śnie. Powiedziano mi, że moim powołaniem jest praktykowanie i nauczenie jogi. Błogosławiony przez Pana z jedną ręką, podał mi z drugiej kilka ziaren ryżu. To benevolentne bóstwo powiedziało mi, że nie muszę się już martwić o swoje przetrwanie. Tak samo tej samej nocy moja żona miała sen, w którym Pani Lakshmi dała jej monetę, mówiąc, że oddaje to, co pożyczono ode mnie dawno temu. Następnego dnia moi uczniowie zadzwonili po lekcje, a od tego momentu moje gwiazdy sprzyjają mi, a łaska Boga nadal jest ze mną. Moim jedynym żalem jest to, że nie dziękuję Mu, jako, że zbyt szybko Go przeklinałem w trudnych czasach swojego życia. Od 1934 do 1946 roku joga była ze mną, ale dziś ja jestem związany z jogą. Niemniej jednak życie nie było łatwe.
Przeszkody w praktyce
W 1958 roku poczułem, że tracę kontrolę nad postawami. Czułem zawroty głowy, ciężkość i sztywność. Korespondencja z innymi joginami, w tym moim guru, nie przyniosła ulgi. Powiedziano mi, że życie małżeńskie i wiek zaczynają dawać się we znaki. Nawet skłony do przodu były bardzo bolesne. Jednak po kolejnych trzech latach wysiłków odzyskałem kontrolę. W 1979 roku miałem dwa wypadki na skuterze tuż po obchodach moich 60. urodzin. Musiałem od nowa zacząć jogę jak początkujący po tych wypadkach. Powróciły wszystkie moje stare bóle i cierpienia. Zajęło mi więcej niż osiem lat, aby walczyć i odzyskać kontrolę. Znowu jest to wynikiem mojego determinowanego wysiłku, by powrócić do jogi, a joga obdarzała mnie możliwością przyjęcia jej z szacunkiem.
Wpływ i siła jogi
Nie powiem, że opanowałem tę sztukę i naukę do dziś, mimo wszelkich moich wysiłków. Im bardziej pracuję nad udoskonaleniem, tym bardziej moje wysiłki wydają się nikłe i czuję, że perfekcja nadal przede mną. W ten sposób uczę się być stałym w tym boskim niezadowoleniu, które prowadzi mnie naprzód.
Moja rada
Praktyka zbliża mój umysł i inteligencję do rdzenia mojego istnienia. Na podstawie moich doświadczeń doradzam, abyśmy nie zmniejszali naszych wysiłków, jeśli perfekcja wydaje się nam umykać. Dyscyplina jogi podniosła mnie z sub-humanistycznego istnienia i uczyniła człowiekiem pewnym siebie, szczerym w swoich staraniach, hardy i uczciwy, drogim w myśleniu i czystym w sumieniu. Prawdopodobnie ta sztuka nie dotarła do przeciętnego człowieka ani nie stałaby się tak popularna, gdyby joga nie trzymała się mnie, a ja jej. Ja, który byłem pomijany i uważany przez ludzi za szaleńca, mogę sobie pozwolić powiedzieć, że jestem najbardziej dumnym człowiekiem na ziemi, gdyż nosiłem przesłanie jogi wraz z wieloma moimi uczniami w formie zdrowia fizycznego, spokoju umysłu, klarowności intelektualnej i duchowej pociechy dla milionów ludzi na całym świecie. Joga sprawiła, że widzę Boga we wszystkim. Jeśli joga mogła uczynić dla mnie tak wiele, kto nie był obdarowany na początku życia, to jak dużo mogłaby pomóc tym, którzy zaczęli jogę w bardziej sprzyjających okolicznościach, przekracza moją wyobraźnię. Nie ma wątpliwości, że ta sztuka i nauka jogi jest rozległa, a postęp wydaje się bardzo wolny. Oczekiwano, że będę żył tylko do 20. roku życia z powodu mojej gruźlicy, ale joga nie tylko pozwoliła mi prowadzić życie pełne satysfakcji i radości, ale także sprawiła, że mogę nieść przesłanie jogi na całym świecie. Teraz jestem powiązany z jogą, a joga ze mną. Teraz trudno mi rozważać jogę i siebie jako różne byty. Nie wahałem się dzielić mojimi doświadczeniami z moimi uczniami i wciąż doświadczam nowych uczuć i nowego światła, mimo że wiek daje się we znaki. Żyję w moich komórkach i w moim sercu. Chciałbym praktykować jogę aż do mojego ostatniego tchnienia jako mój pokorny dar dla jogi, a moim jedynym pragnieniem jest złożyć pokłon Bogu, oddać się Bogu, składając mój każdy oddech podczas praktykowania jogi. Jestem pewien, że po mnie, moi uczniowie, moi wnukowie i prawnukowie przekażą przesłanie jogi do każdego zakątka globu, aby wszyscy mogli żyć jako jedna rasa ludzka, bez podziałów geograficznych, klasowych, kolorystycznych, religijnych czy płciowych.
ŹRÓDŁO:
YOGA RAHASYA, TOM I, STRONY 130-137